Assign modules on offcanvas module position to make them visible in the sidebar.

Testimonials

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.
Sandro Rosell
FC Barcelona President

 

Polak potrafi....

Co pewien czas  dowiadujemy się o nieprzeciętnych zdolnościach naszych rodaków. Zapisują się oni nie tylko w księdze Guinnessa, ale także przechodzą do historii  za swoje niebywale wyczyny.

 

Wielu z nas pamięta chyba wyczyn grabarza z Krakowa, który miał we krwi 9,5 promila alkoholu i przeżył. Z kolei nasz bohaterski rodak z  Wrocławia w 1995 r. osiągnął absolutny medyczny rekord świata - 14,8 promila, tym samym przekraczając trzykrotnie śmiertelną dawkę. Zmarł w wyniku obrażeń poniesionych w wypadku samochodowym. Tadeusz Kościuszko – jak głoszą niektórzy historycy - tak się spił pod Maciejowicami (1794), że zapomniał wziąć mapy i nie mógł dowodzić bitwą. Dlatego Polacy ponieśli klęskę w starciu z rosyjskimi wojskami. Władysław Reymont, autor "Chłopów", nie pojechał w 1924 roku do Sztokholmu po odbiór nagrody Nobla, gdyż nie mógł wytrzeźwieć. Pisarz zmarł rok później z powodu alkoholizmu.

Nie wiem, czy radni Wrocławia uporali się już z tym problemem i zmienili stan rzeczy, ale faktem jest, że wśród honorowych obywateli tego miasta  figurowali: Adolf Hitler, Joseph Goebbels i Hermann Goering. „Pomysłowy” mieszkaniec Katowic chciał w lombardzie zastawić swojego syna. W 1998 r. we Wrocławiu wykryto wytwórnię fałszywych studolarówek. Amerykańscy specjaliści z Secret Service ocenili, że są to najlepiej podrobione pieniądze na świecie. Zdaniem Amerykanów fałszywe "zielone" wykonane zostały staranniej niż … autentyczne banknoty. Mieszkanka Piotrkowa Trybunalskiego została skazana na trzy lata wiezienia. Przez 10 lat unikała kary, zachodząc w kolejne ciążę. W marcu 2000 r. na ulicach Warszawy podczas polowania na tygrysa, który uciekł z cyrku, zastrzelono weterynarza.

W Polsce mieszka też rekordzista świata w szybkości picia piwa. Pól litra piwa wypija w 3 sekundy. Chory z  Nowego Miasta Lubawskiego dwa razy uciekł z prosektorium. Mężczyzna, będąc w stanie kompletnego upojenia alkoholowego, nie dawał żadnych oznak życia. Lekarze, nie mogąc wyczuć pulsu, stwierdzali zgon. Potem ów „nieboszczyk” salwował się ucieczką ze stołu sekcyjnego. Że też żaden z lekarzy nie zasłabł?

Takich śmiesznych sytuacji jest wciąż sporo. Teraz bowiem celnicy zaalarmowali opinię publiczną o zarządzeniu z dnia 23 listopada wydanym przez ministra Rostowskiego. Miało ono mówić o nakazie eutanazji psów  z powodu nieprzydatności do dalszej służby i niemożliwości znalezienia nowego domu. Dotyczyłoby to więc psów zdrowych, ale nie mogących już dłużej „pracować” z powodu np. wieku, słabego węchu, słuchu lub wzroku.  Po tym fakcie 3 tys. internautów podpisało petycję do premiera Donalda Tuska, w której żądali wycofania krzywdzącego zwierzęta zarządzenia. Ministerstwo zdementowało te doniesienia i podało, że rozporządzenie zostało źle zinterpretowane. W oficjalnym komunikacie podkreślono, że „zarówno ustawa o ochronie zwierząt jak i zarządzenie w sprawie szkolenia przewodników psów służbowych i psów służbowych w Służbie Celnej oraz utrzymania tych psów, wykluczają możliwość uśmiercenia przez lekarza weterynarii zdrowego psa służbowego w Służbie Celnej, tylko dlatego, że został on »wycofany ze służby«”.

Dalej tłumaczono, że w tej sytuacji pierwszą w kolejności jest możliwość przekazania psa przewodnikowi, a dopiero następnie innym zainteresowanym osobom. Dalej istnieje możliwość sprzedaży psa albo przekazania do punktu weterynaryjnego w celu dokonania eutanazji. Zaznaczono tu, że „pojęcie eutanazja oznacza uśmiercenie istoty nieuleczalnie chorej i cierpiącej”.

No i aby dalej było śmieszniej w naszym kochanym kraju bardzo poważny funkcjonariusz publiczny wziął się .... za karpie. Miast ścigać przestępców prokuratorzy będą teraz wspólnie z policjantami tropić zabójców karpi, którzy sprzecznie z przepisami  unieruchamiają je, ogłuszają  i doprowadzają swym działaniem bądź zaniechaniem do wykrwawiania się lub uśmiercania. Ponadto obrońca karpi stojący na czele polskiej prokuratury nie zapomniał przypomnieć, że naturalnym środowiskiem ryb jest środowisko wodne i dlatego nie wolno ich przewozić w pojemnikach pozbawionych wody, foliowych workach albo  koszykach. Instrukcja prokuratora generalnego trafiła już do prokuratur apelacyjnych. Takie wytyczne mają pomóc prokuratorom w prowadzeniu śledztw wobec tych, którzy będą przewozili lub zabiją ryby w niehumanitarny sposób. Andrzej Seremet bezkompromisowo przypomina też podległym mu prokuratorom, że inne niż zalecane przez niego traktowanie ryb jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do roku, a gdy sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem, do lat dwóch.

Chyba czas się.... zastanowić. Zastanowić nad tym co autor chciał powiedzieć i osiągnąć.

Faktem jest, że nie wolno znęcać się nad kimkolwiek i czymkolwiek, a szczególnie nad istotami żywymi. Tylko czy do tego potrzebna jest aż osobista interwencja prokuratora generalnego? Podobnie jak, czy niezbędnym jest wydawanie  wieloznacznych zaleceń przez ministra finansów w kwestii służbowych  psów, które „przechodzą na zasłużoną emeryturę”. Czy to nie trąci o absurd? Czy doradcy naszych urzędników – opłacani z naszych pieniędzy – nie sięgnęli zenitu głupoty? Czy chodziło im może o odwrócenie uwagi od sytuacji w jakiej Polska się  znajduje? Nie wiem. Nie rozumiem intencji, powodów i zastanawiam się czy panowie: minister finansów i prokurator generalny dobrze się czują? Gdzie instynkt samozachowawczy, doświadczenie zawodowe i życiowe? Chyba że obaj chcieli zapisać się w ten sposób w humorystycznej historii naszego kraju. Tu odnieśli sukces. Takich osobliwości jeszcze w Polsce nie było, nawet za komuny. Po prostu Polak potrafi.

A skoro tak, to ja doleję przysłowiowej oliwy do ognia i zacytuję ostatni dowcip o Polakach pracujących w Niemczech.

Niemiec zatrudnia dwóch Polaków do pomalowania mu domu i przekazuje im 30 litrów farby. Jako, że Polak potrafi, to Polacy sprzedają połowę farby na lewo, bowiem reszta miała wystarczyć do malowania.

Następnego dnia, pozostałe 15 litrów farby też wędruje na handel, tylko wcześniej pomysłowi Polacy wymalowali tą farbą pysk konia.

Przychodzi Niemiec i pyta: - Jak tam malowanie?

- Nie możemy malować, bo .... – mówią Polacy i pokazują na konia z wymalowanym pyskiem.

Niemiec bez zastanowienia łapie dubeltówkę i strzela do konia i zabija go.

Polacy protestują, i pytają dlaczego Niemiec tak postąpił ?

Niemiec odpowiada: - Mam dość tego konia, w ubiegłym roku zżarł 4 tony cementu przeznaczonego na remont.

Polak potrafi !

Moje podróże

Previous Next Play Pause
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20