- Szczegóły
- Kategoria: Blog
- Odsłony: 1699
Książka pt. ”Pisane w kotle” – wzbudziła duże zainteresowanie naszych Czytelników – wobec czego informujemy, że jest ona do kupienia w „Księgarni Dosłownej” mieszczącej się w Centrum Kultury , przy ul. Peowiaków 12 w Lublinie. Księgarnia ta ma wyłączność na sprzedaż tej pozycji. Ponadto można ją również nabyć, pisząc do jej autora Jacka Gallanta na adres mailowy: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Zainteresowanych tematyką „bałkańskiego kotła” – z perspektywy Kosowa i relacji politycznych, społecznych, gospodarczych i kulturowych tego najmłodszego kraju w Europie – zachęcamy do skorzystania z tej oferty, albowiem jest to pierwsza w Polsce tego rodzaju pozycja wydawnicza.
- Szczegóły
- Kategoria: Blog
- Odsłony: 1748
Co robi prawdziwy dziennikarz, kiedy niespodziewanie trafi a do rozgrzanego kotła?
Pisze, pisze, pisze.
Jacek Gallant trafił do Kosowa przez przypadek. Nie był to już bałkański kocioł piekielny, choć echa niedawnej wojny były tam wszechobecne. Trafił na czasy wychodzenia z wojennej traumy. Kruchego pokojowego czyśćca. I zaczął je opisywać.
Tak powstała oryginalna kronika Kosowa. Kiedy już przestało być zbuntowaną serbską prowincją, ale jeszcze nie zostało faktycznym, niepodległym państwem.
Kronika powstawała latami. Od pierwszych wrażeń przybysza. Opisów miejscowej rzeczywistości, zwłaszcza zaskakującego, czasem niezrozumiałego dla zachodniego Europejczyka bałkańskiego chaosu. Kończy się eksperckimi wyjaśnienia i analizami rozjaśniającymi tym zachodnim Europejczykom ów chaos. Ten bałkański porządek.
A w międzyczasie mamy też dokładny, żmudny opis zmieniającej się w tym regionie polityki. Czasem zaskakująco, niczym jazda kolejką górską.
Dlatego książka Jacka Gallanta jest niezbędnikiem dla każdego miłośnika Bałkanów. Magazynem wiedzy o tym niezwykłym regionie.
Zwłaszcza, że autor traktuje swoje już Kosowo jako bazę do licznych bałkańskich podróży. Serbii, Macedonii Północnej, Chorwacji i Czarnogóry. I stamtąd też patrzy na kosowski kocioł.
O wojnie i szorstkim pokoju w Kosowie napisano w zachodniej Europie wiele dziennikarskich relacji. Kilka książek. Zwykle z albańskiego lub serbskiego punktu widzenia. Przez okulary Belgradu lub Tirany. Waszyngtonu lub Moskwy.
Jacek Gallant po raz pierwszy u nas pisze z perspektywy Kosowa. Prisztiny i Mitrowicy. Rejestruje ambicje Kosowian. Zwłaszcza tych, którzy nie chcą być częścią postulowanych w regionie „wielkich” Albanii, Serbii, Macedonii.
Chcą być Kosowem i szukają swego pomysłu jak w takiej formie przeżyć w tym bałkańskim kotle. Regionie, gdzie czasy brutalnych, rujnujących wojen i cywilizacyjnych sukcesów czasów pokoju stale przeplatają się.
Czy dla Kosowa i jego sąsiadów nadchodzi teraz ten dobry czas odbudowy ?
Czy możliwe jest pojednanie serbsko-kosowskie?
Bez lektury kronik Jacka Gallanta nie rozstrzygniemy tych dylematów.
Piotr Gadzinowski
Redaktor naczelny „Trybuny”, a także poseł na Sejm RP i jego reprezentant w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Członek sejmowej parlamentarnej grupy polsko-jugosłowiańskiej, grupy macedońskiej i chorwackiej. Obserwator wyborów w Serbii, Kosowie i Macedonii w delegacjach ZG Rady Europy.
https://trybuna.info/opinie/kroniki-kosowskie/
- Szczegóły
- Kategoria: Blog
- Odsłony: 1904
Szopska i burek na przystawkę, czyli zamiast wstępu
Do Prisztiny dotarliśmy samochodem w przeddzień 5. rocznicy ogłoszenia niepodległości przez Kosowo, która przypada na 17 lutego. Był to kraj wówczas dla nas nieznany i trudny do zrozumienia. Na ulicy spotkaliśmy tłumy ludzi, którzy nie zważając na zimowy chłód, świętowali niepodległość, manifestując radość z życia w wolnym kraju. I tylko znajdujące się wzdłuż dróg tablice po angielsku, albańsku i serbsku informowały, że wciąż stacjonują tu międzynarodowe siły pokojowe, w skład których wchodzą wojskowi, policjanci, gdzie działa misja Unii Europejskiej z udziałem sędziów, prokuratorów, celników i ekspertów różnych specjalizacji niezbędnych do przywrócenia normalnego funkcjonowania w tym kraju. To wszystko ciekawiło i zobowiązywało do dokumentowania faktów - ze wstępu.
Drodzy Przyjaciele, Znajomi i Czytelnicy - od dzisiaj możecie kupić Pisane w kotle - książka w „Księgarni Dosłownej” mieszczącej się w Centrum Kultury w Lublinie przy ul. Peowiaków 12. Polecam wszystkim zainteresowanym wizytę w tej placówce, która prowadzi przesympatyczny p. Rafał Rutkowski. Księgarnia ta ma wyłączność na sprzedaż mojej książki. Zapraszam.
Osoby zainteresowane otrzymaniem książki drogą pocztową zapraszam do kontaktu mailowego : Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
- Szczegóły
- Kategoria: Blog
- Odsłony: 1626
-„Zdrada”, „ swoisty pakt Ribbentrop – Mołotow zawarła Lewica z PiS” – słychać niemal z każdej strony sceny politycznej po wtorkowym spotkaniu Czarzastego, Biedronia i Zandberga z Morawieckim i jego ministrami. Najgłośniej płacze i skrzeczy Platforma Obywatelska i PSL niczym mali chłopcy, którym zabrano zabawki w piaskownicy. Krzyk ten wywołało spotkanie i przedstawiony tam przez Lewicę 6 punktowy program pomocy dla Polek i Polaków. Program zbieżny w kilku punktach z celami Unii Europejskiej, która chce przekazać gigantyczne pieniądze na wychodzenie z pandemicznego kryzysu krajom członkowskim, oponenci Lewicy nazwali „mrzonkami nie wartymi uwagi”. I jazgoczą dalej. Zarzucają wspieranie rządów PiS oraz legitymizowanie bezprawia, kłamstwa i niegospodarności. Śmiechu warte zarzuty!
- Szczegóły
- Kategoria: Blog
- Odsłony: 2800
W sierpniu 1973 roku w Sztokholmie dwóch bandytów napadło na szwedzki bank Kreditbanken. Trzy kobiety oraz mężczyzna zostali ich zakładnikami, których napastnicy przetrzymywali przez sześć dni. Gdy zostali wreszcie oswobodzeni przez policję, okazało się, że zakładnicy wcale nie chcieli wydostać się z niewoli, a podczas składania zeznań bronili swoich oprawców. Po pewnym czasie jedna z przetrzymywanych kobiet zaręczyła się z jednym napastników, a inny więziony mężczyzna chciał założyć fundację, która miała zbierać pieniądze na wynagrodzenie dla adwokatów, którzy mieli bronić bandytów.
Tak zrodził się syndrom sztokholmski, którego analizą zajął się szwedzki kryminolog i psycholog Nils Bejerot.