Assign modules on offcanvas module position to make them visible in the sidebar.

Testimonials

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.
Sandro Rosell
FC Barcelona President

 

Trudno jest żyć w kraju, w którym straszy się ludzi podwyżkami, wydłużeniem wieku emerytalnego, znosi się ulgi pro rodzinne albo je obniża. Trudniej kupić lekarstwa, w dodatku trzeba za nie zapłacić więcej niż kiedyś. Coraz bardziej brakuje pracy, a utalentowani młodzi ludzie wyjeżdżają zagranicę. Trudno zrozumieć nawet najlepsze intencje polityków, gdy oni – wybrani przez Naród – ignorują suwerena i wbrew niemu działają.  Nawet zaplanowane igrzyska w postaci EURO 2012 nie osłodzą żalu i goryczy wobec sprawujących władzę, skoro brakuje pracy, czytaj chleba.

 

 

Rząd PO i PSL nie słyszy, albo nie chce słyszeć o tym, że nie ma zgody na podniesienie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Solidarność zebrała już ponad 1,5 mln podpisów przeciwko takiemu rozwiązaniu, a  premier Tusk ignoruje to stwierdzeniem, że „mamy większość w parlamencie, więc zmiany wprowadzimy”. Premier zdaje się  być również obojętny wobec faktu, że SLD zbiera podobnie jak Solidarność podpisy w tej drażliwej kwestii. Czy tak winien reagować rząd i jego premier, który nas reprezentuje ? Mam wątpliwości. Czy premier Tusk jest tak zajęty robieniem dobrego marketingu politycznego, że nie dostrzega spadku popularności jego rządu i partii, której przewodzi? Czy odsuwanie ze stanowisk kompetentnych ludzi  - Schetyna, Grabarczuk, Klich, a nawet przesunięcie ( najbardziej niefortunne) Boniego  są zabiegami  poprawiającymi jakość życia w Polsce? Tu odpowiedź jest prosta: Tusk strzelił sobie sam gola. Czy słuchanie ministra Rostowskiego ( z ambicjami wicepremierowskimi) i jego ekipy jest rzeczywiście jedynym wyjściem dla Polski? Też – nie.

Otóż, aby poprawić nasz stan posiadania, czyli zmniejszyć deficyt budżetowy, podnieść „dzietność” Polaków, a co za tym idzie zapewnić przyszłym emerytom godziwe warunki życia na starość ( bez konieczności straszenia ich podniesieniem wieku emerytalnego) należałoby przedsięwziąć następujące działania:

 

Podniesienie podatków – dodatkowy próg dla najbogatszych

 

Nie jest tajemnicą, że bogaci niemal na całym świecie płacą wyższe podatki. Wprowadzenie progresywnej polityki  podatkowej  przyniosłoby dodatkowe dochody. Zarabiasz więcej - więcej łożysz na państwo, czyli na tych którzy żyją obok Ciebie i nie są w stanie wypracować takich dochodów. Taki system mają kraje Skandynawskie ( też borykające się z niskim przyrostem naturalnym) Niektóre kraje Europy, jak Niemcy czy Austria, od lat stosują taką politykę podatkową i wychodzą na tym całkiem dobrze. Oczywiście niektórzy z polityków PO powiedzą, że wprowadzenie takich zasad będzie  godzić w elementarne pojęcie sprawiedliwości społecznej, ale system jaki obowiązuje teraz, premiuje bogatych a biednych łupi. Tak więc wprowadzenie kolejnego na przykład  45% progu podatkowego rozwiązałoby problem. Nie trzeba byłoby wówczas podnosić co jakiś czas podatku VAT, który faktycznie podraża koszty produkcji, konsumpcji, a w efekcie wpływa demobilizująco na przedsiębiorczość.

Podatek VAT jest niczym innym jak uderzeniem w najbiedniejszych, bowiem oni nie dość , że zarabiają najmniej, to płacą dodatkowy podatek ukryty właśnie w VAT.Podatek ten jest bardzo drogim w administrowaniu, przy czym koszty te są stałe względem stawki podatku. To oznacza, że czym niższa stawka tym wyższy jest koszt osiągnięcia jednej złotówki dochodu. Z drugiej jednak strony, wysoka stawka VAT, tak zresztą jak wysoka stawka każdego innego podatku, wiąże się z niekorzystnymi następstwami ekonomicznym. Stawka zerowa podatku VAT powoduje, że  możliwe jest wyłudzanie nienależnych zwrotów tego podatku dla fikcyjnych "transakcji karuzelowych". W skali całej UE wielkość tych wyłudzeń oceniana jest od 50  miliardów  do 100 miliardów euro  rocznie. Równocześnie odliczeniowy charakter podatku VAT skutkuje istnieniem czarnego rynku "kosztów", polegającego na księgowaniu faktur VAT za niewykonane w rzeczywistości usługi w celu obniżenia należnej stawki VAT. Przy tym wszystkim z podatku VAT zwolniona jest cała armia urzędników oraz pracownicy tzw. sfery budżetowej.

A skoro mamy kilkusettysięczną rzeszę urzędników i szukamy oszczędności to jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest wprowadzenie

 

Ograniczenia Zatrudnienia w Administracji

 

Zwolnienia urzędników zarówno w administracji centralnej jak i lokalnej czyli samorządowej to konsekwencja kryzysu. Skoro szukamy oszczędności i premier Tusk mówi o konieczności zaciskania pasa, to nie ma innego wyjścia jak samemu dać przykład. Zwłaszcza, że część zadań z zakresu administracji przeniesiono do samorządów. Następstwem tego winno być wprowadzenie

Ustawy kominowej dla posłów , senatorów  i administracji rządowej i samorządowej w celu ograniczenia wysokości zarobków. Przynajmniej na czas kryzysu.

Kolejnym, a właściwie najważniejszym działaniem rządu winno być

 

Tworzenie miejsc pracy – czyli  rozwój rynku pracy

 

W  gospodarce kapitalistycznej najważniejsze jest tworzenie zysku. Zysk ten wytwarzają ludzie pracujący. A gdy nie ma  miejsc pracy, to zysk jest mniejszy, a ludzie nie zarabiają pieniędzy i nie płacą podatków, mniej kupują i dochody nas, jako kraju, są przez to mniejsze.

Priorytetem w czasach kryzysu winno być takie stymulowanie  rynku i prywatnego biznesu, aby ten był zainteresowany zatrudnianiem coraz większej ilości osób. Dotyczy to zwłaszcza  likwidacji tzw. umów śmieciowych. Tego rodzaju kontrakty na czas określony pozornie korzystne dla biznesu ( bowiem dają one pracę, ale na określony czas), nie wyzwalają jednak w pracownikach motywacji do najlepszej pracy, dają poczucie zagrożenia  oraz zachęcają do traktowania pracy jako zło konieczne, co w efekcie demotywuje.

Dobrze byłoby, aby stworzono system robót publicznych, ale nie takich, jakie wynikają z ustawy o instytucjach rynku pracy i promocji zatrudnienia. Konieczne jest  ułatwienie samorządom, przedsiębiorcom oraz tym wszystkim, którzy zatrudniają ludzi – zastosowanie ulg podatkowych oraz na przykład  faktyczne „ułatwienia” w przetargach publicznych o wykonanie określonego zadania. Należałoby zinstytucjonalizować roboty publiczne i wzorem USA czy Francji  powołać Fundusz lub Zarząd Robót Publicznych, który nie tylko finansowałby inwestycje, ale zarządzałby całym system prac przy budowie dróg, lotnisk, kanałów, regulacji rzek, wykonywaniu melioracji i różnych innych robót porządkowych. Dość powiedzieć, że takie instytucje w Francji i USA dały zatrudnienie ponad 4 milionom ludzi. We Francji do dziś rząd skutecznie poprzez Fundusz oddziaływuje na koniunkturę gospodarczą i stymuluje bezpośrednio politykę społeczną. Państwo przejęłoby na siebie rolę stymulatora rynku pracy.

Obecne struktury wojewódzkich i powiatowych urzędów pracy w Polsce nie są na tyle mobilne i wyposażone w instrumenty prawne i finansowe , aby podołać takim wyzwaniom, jakie niesie ze sobą nowa fala bezrobocia. Niezbędne jest scentralizowanie tych instytucji tak jak było to w latach 1990 – 2000, gdy istniał system urzędów pracy. Był to jeden z najlepiej funkcjonujących systemów administracji publicznej w Polsce,  skutecznie zlikwidowany przez ówczesnego ministra- szefa Urzędu Rady Ministrów – Jana Rokitę. To największy błąd, jaki popełniono podczas reformy administracji. Oddanie urzędów pracy samorządom nie przynosi spodziewanych rezultatów, bowiem zarówno środki finansowe, jakimi dysponują samorządy, ani dotacje jak też pieniądze z Funduszu Pracy ( na który odprowadzamy co miesiąc część swoich dochodów) nie są w stanie  zapewnić wszystkim bezrobotnym pracy.

Jeśli więc potrzebujący pracy Polacy otrzymają ją – to nie będzie potrzeby podnoszenia podatku VAT, wydłużania czasu pracy dla kobiet i mężczyzn. Zadowoleni ludzie będą w stanie utrzymać emerytów i rencistów. Wzrośnie też wskaźnik urodzin –czyli będzie nas więcej. Będziemy przez to bogatsi. A do tego przecież dążymy wszyscy.

 

Tych kilka rozważań-pomysłów zaczerpniętych z własnego doświadczenia przedstawiam pod publiczny osąd, bowiem czas na zmiany w systemie rządzenia krajem. Najwyższa pora na otrząśnięcie się ze zwycięstwa wyborczego PO i wzięcie się do pracy. Jeszcze nie jest za późno. A straszenie Polaków nie ma sensu. Nawet jeśli dziś koalicja rządząca ma większość, to przecież nie jest ona wieczna. Kolejne wybory samorządowe jak i parlamentarne  przyniosą zapewne zmiany. I wówczas nowe władze będą musiały najpierw „POsprzątać”.  Tak więc bez retuszu propagandowego. Panie Tusk – do pracy !

Moje podróże

Previous Next Play Pause
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20