Assign modules on offcanvas module position to make them visible in the sidebar.

Testimonials

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.
Sandro Rosell
FC Barcelona President

 

   Nie ma w Polsce takiej chusteczki, która powstrzymałaby łzy widzów ze wzruszenia, złości, niemocy i wstydu po obejrzeniu najnowszego - wywołującego ogromne emocje - filmu Agnieszki Holland - „ZIELONA GRANICA”. I na nic tłumaczenia prawicowych polityków o „nieznajomości” tego dzieła Holland - bo ten film pewnie widzieli i to ukrywają bo mają świadomość, że są mimowolnymi współautorami jego scenariusza.
   Patrzyłem na ten film i widziałem obrazy sprzed wielu lat gdy jechałem razem z szefem polskich policjantów na misji w Kosowie do Grecji i dawaliśmy wodę i jedzenie uchodźcom z Syrii i Afganistanu idącym poboczem autostrady w pobliżu Salonik. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że trzeba im pomóc. Potem podobnie robiliśmy w Serbii, Macedonii i Węgrzech. Byliśmy zszokowani, gdy któregoś dnia doszła do nas informacja, że kilkunastu uchodźców zginęło na moście nad Vardarem w Macedonii. Przemytnicy oszukali ich i skierowali na most kolejowy, bez pobocza. Nadjeżdżający pociąg ich rozjechał, a innych zmusił do samobójczych skoków do górskiej a płytkiej w tym miejscu rzeki.
   Tak, to też mógłby być scenariusz filmu Holland, bowiem uchodźcy to temat poruszający cały świat, a Europę zwłaszcza, z którym UE próbuje siebie radzić choćby powołując Frontex, czy współfinansując kraje przyjmujące imigrantów. Ale o pomocy europejskiej w filmie Holland nie ma. Jest za to żal, złość i obwinianie Brukseli, polskiego rządu, Białorusi i Rosji.Za bezczynność, niekompetencje, głupotę władz i za wojnę hybrydową. Takich odniesień nie brak w tym filmie. Za to przesłaniem „Zielonej Granicy” jest - to co w pozostałych obrazach tej reżyserki - olbrzymi humanizm i humanitaryzm, człowieczeństwo, poszukiwanie dobra w sytuacjach ekstremalnych i piętnowanie zła i wszystkich patologii współczesnego świata. To ważny i potrzebny film. Dla całego świata, nie tylko dla Europy i Polski.Imigracja to temat, z którym szybko sobie nie poradzimy.
   Ten film to opowieść o tragedii uchodźców na polsko-białoruskiej granicy z „ pushbackami”, umieraniu i bezwzględnej, nieludzkiej władzy , która walczy ze wszystkimi , którzy mają serce,wrażliwość i cechuje ich głębokie poczucie humanitaryzmu i dobra. Stąd wyróżnienie na festiwalu w Wenecji. Przy tym doskonale obnażone straszne postawy ludzi w polskich mundurach oraz odwołanie się do politycznych mocodawców ( padają tu nazwiska pisowskich ministrów) są piętnem wywołującym zrozumiale oburzenie, złość i łzy rozpaczy wśród widzów. Fabuły nie będę opowiadał, jest ona już powszechnie znana.
Dobro w tym filmie wygrywa. Odnosi sukces gdy widzimy pomoc rodaków i strażników granicznych gdy uchodźcy z Ukrainy uciekają do Polski przed wojną z Rosją. To taki element tonizujący, usprawiedliwiający postawę odmienionego granicznego strażnika.
    Psycholożka Julia (Maja Ostaszewska ) to idealistyczna osobowość, jaką winni cechować wszyscy na granicy. Ona cierpi i ponosi konsekwencje swojego wyboru. Przeciwieństwo jej to funkcjonariusz straży granicznej Jan ( Tomasz Włosok). Film - mimo refleksyjnego i pozytywnego wydźwięku - kończy się „wyparciem” - gdy Włosok odpowiada na ukraińskiej granicy „dlaczego nie byłeś taki dobry na granicy z Białorusią?” - odpowiada: - „mnie tam nie było”. Czyli prawie jak mówią nam od lat politycy z obozu obecnej władzy.
   Obraz jest wstrząsający i poruszający. I taki musi być, by wzbudzał ekstremalne emocje, gdy rzecz dotyczy śmierci uchodźców. A politycy z PiS winni i tak cieszyć się, że „afera wizowa” wcześniej nie ujrzała światła dziennego, gdy film był produkowany. Bo teraz, gdy dowiadujemy się ilu imigrantom sprzedano korupcyjnie wizy do Polski, to kwestia dramatycznych i karygodnych zachowań oraz śmierci niewinnych, oszukanych, niewinnych imigrantów na polsko-białoruskiej granicy nabiera innego - jeszcze gorszego, bandyckiego, mafijnego wyrazu. Tego w „Zielonej Granicy” nie ma, choć i tak jest krzykiem do sumień uczciwych i porządnych ludzi, mieszkających w Polsce i w świecie. Do sumień, które spowodują potrzebne zachowania i działania w tej materii. O czym sam się przekonałem - w przeciwieństwie do innych - bo byłem w kinie i widziałem to poruszające i nieprzeciętne dzieło.

Kadr z filmu 'Zielona granica' Agnieszki Holland (Fot. Agata Kubis/Kino Świat)

Moje podróże

Previous Next Play Pause
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20