Fanatyczne nieobyczajności?

Skoro piłkarze Legii po zwycięstwie nad Spartakiem Moskwa udali się do domu uciech w Warszawie i – jak pisze Wojewódzki na łamach „Polityki” – „podobno czuli się tam jak w PZPN”, to nie dziwi mnie, że daje się wiarę tzw. jasnowidzowi Krzysztofowi Jackowskemu, który wieszczy koniec UE i rządów PO, wywołanie konfliktu przez rząd z Kościołem i totalne podwyżki spowodowane wzrostem cen energii. Tego rodzaju nieobyczajności medialne stanowią „mięso redakcyjne” trafiające na czołówki.

 

Gdy dodamy do tego „wojnę” niektórych dostojników Kościoła z Adamem Darskim vel Nergalem, w którą to farsę religijno-obyczajową dała się wplątać Sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu to mamy obraz Polski niczym ze średniowiecza. Brak tylko – na szczęście - płonących stosów i szalejącej inkwizycji. Owa komisja sejmowa podjęła uchwałę, w której czytamy m.in.: „że obecna sytuacja w Telewizji Polskiej S.A. stwarza poważne zagrożenie dla ładu demokratycznego w Polsce”. I dalej:” Komisja Kultury i Środków Przekazu z głębokim niepokojem przyjęła zgodę Zarządu Telewizji Polskiej S.A. na udział w programie "The Voice of Poland" emitowanym w TVP2 satanisty publicznie obrażającego chrześcijańskie wartości”.

A mnie się wydawało, że za moje pieniądze telewizja publiczna nie narazi nikogo na jakiekolwiek zagrożenie. A zwłaszcza na utratę demokracji. Cóż, jak widać głębokie przekonanie o nieomylności w ocenie zjawisk – zarówno dostojników kościelnych, jak i posłów PiS (bowiem to ich głosami podjęto w sejmowej komisji tę kuriozalną uchwałę) stoi w olbrzymiej sprzeczności z pojęciem wolności słowa, pluralizmu i tolerancji światopoglądowej. Owe ważne osoby zapomniały o wielu faktach historycznych, z których należy wyciągać wnioski. O wojnach religijnych, o okrucieństwach inkwizycji i wielu innych wydarzeniach, które o dostojnikach kościelnych dobrze nie świadczą. Nie chce mi się tu ich wszystkich przytaczać, bo miejsca by nie wystarczyło. Dość rzec, iż za takie czyny każdy wierzący śmiertelnik trafiłby do piekła. Ale skoro niektórzy dostojnicy w sutannach tak piszą i mówią, propagując nietolerancję oraz fanatyzm – to znaczy, że albo mają układy w niebie i się nie boją, albo są pozbawieni elementarnych zasad kultury oraz nie korzystają z wiedzy.

Oczywiście toruński dyrektor prywatnej rozgłośni także przyłączył się do eskalacji nienawiści i nietolerancji, twierdząc, że „że lider blackmetalowego zespołu Behemoth nie jest jedynym satanistą "wysoko w drabinie społecznej". Sądząc z tych słów należy rychło oczekiwać, że pojawi się na antenie tej specyficznej rozgłośni lista zwolenników Mefistofelesa, Belzebuba, Czorta i ich pobratymców. Swoją drogą taka lista może być całkiem interesująca. Polacy kochają męczenników, więc znalezienie się na takim indeksie będzie swoistą nobilitacją. A dostojnicy kościelni, wiele razy czyniąc komuś zarzuty, spowodowali jego popularność i osiągnęli odwrotny skutek od zamierzonego.alt

Przypomnę tu przypadek wielkiego francuskiego artysty. Serge Gainsbourg to kompozytor, malarz, piosenkarz, aktor, scenarzysta i reżyser. Napisał on w 1967 roku na życzenie Brigitte Bardot przepiękną piosenkę, znaną dziś na całym świecie "Je t'aime... moi non plus". Jednak BB nie chciała jej upublicznić do połowy lat 80 – tych. Wówczas, w 1969 roku Gainsbourg wykonał ją wspólnie z ówczesną kochanką, a potem żoną, Brytyjką Jane Birkin. Utwór ten powstał w szczytowym momencie rewolucji seksualnej. Z uwagi na zawarte w tekście słowa:

-         "Je vais et je viens, entre tes reins" ("Wchodzę i wychodzę, między twoje uda" -                    dosłownie "między twoje nerki/lędźwie");

-         "Tu es la vague, moi l'île nue" ("Jesteś falą, a ja nagą wyspą");

-         "L'amour physique est sans issue" ("Miłość fizyczna to ślepy zaułek"),

wywołała ona olbrzymie kontrowersje. Odgłosy kobiecego orgazmu to light motive tego dzieła. Za to ją potępiono i uznano za nieobyczajną. Wielu dostojników kościelnych nie kryło wtedy oburzenia i odsądzali od czci i wiary Gainsburga i Birkin. Watykan piosenkę potępił i zakazał jej rozpowszechniania. Rozgłośnie radiowe Hiszpanii, Islandii, Jugosławii, Szwecji, Włoch i Wielkiej Brytanii nie nadawały jej przez długi okres. Dziś z perspektywy czasu warto powiedzieć, że Je t'aime... moi non plus otworzyła karierę Jane Birkin i jest  jedną z najlepiej sprzedających się  i najczęściej kopiowanych  piosenek na świecie. W ślad za piosenką powstał film pod tym samym tytułem, a Serge Gainsbourg i Jane Birkin stali się symbolami rewolucji seksualnej, nie tylko we Francji, ale na całym świecie.

„ Prawdziwa cnota krytyk się nie boi” – powiedział biskup warmiński Ignacy Krasicki. To wyjaśnia i tłumaczy wiele. Serge Gainsbourg po sukcesie piosenki a potem filmu "Je t'aime... moi non plus" powiedział, że Watykan stał się jego najlepszym attaché prasowym. To niemal najlepsza rekomendacja. Może więc ta refleksja objawi się wszystkim „nawiedzonym”. W Polsce zagrożenia dla demokracji ani satanizmem nie ma i nie będzie. A ja tu powtórzę za Sørenem Kierkegaardem, że „do tego, żeby żyć zwyczajnie, trzeba mieć wiele odwagi”. Czego wszystkim i sobie życzę.