Kamyszowe kokietowanie i upatrywanie w lewicy wroga, a potem Schetynowa decyzja o porzuceniu pomysłu stworzenia Wielkiej Antypisowskiej Koalicji bez SLD, Razem i Wiosny wywołały polityczną palpitację u tych, którzy „mają serce po lewej stronie”. Ale ta krótkotrwała arytmia stała się lekarstwem dla Biedronia, Zandberga i Czarzastego, którzy od pewnego czasu udawali, że ich zaplecza polityczne różnią się i wzajemnie nie tolerują. Różniły się faktycznie tylko postawami członków tych struktur, bo tak naprawdę programy były podobne, a ich myślenie wspólne, oparte na wrażliwości społecznej i wartościach lewicowych. Tolerancja zawsze była po lewej stronie i tu konfliktu nie ma i nie będzie. W rezultacie liderzy największych partii polskiej Lewicy siedli do stołu i dogadali się. I to lewicowe gremium postawiło diagnozę rewitalizacji wspólnej listy, która faktycznie jest jedynym lekarstwem na pisowską chorobę w Polsce.

Kamyszowy PSL i Schetynowa PO swoimi decyzjami ugruntowują istniejący stan polityczny i z ich deklaracji nie wynika jasno, czy są „za” czy „przeciw” temu co zamierza robić prawica w kraju.

PSL wręcz zawadiacko mruga do PiS zapraszając do swojej Koalicji Polskiej wszystkie siły narodowe i prawicowe, licząc, że w przyszłości da im to szansę na wejście w mariaż z partiami skupionymi wokół Kaczyńskiego, którym wyborcze wróżki przepowiadają sukces wyborczy.

Platforma – pomimo ostrych krytyk pod adresem rządzących – godzi się na istniejący stan rzeczy w Polsce, bo przecież sama nie jest w stanie pokonać obozu zjednoczonej prawicy, nawet z byłymi członkami partii lewicowych czy PiS w swoich szeregach. I dziwi, że do tej pory obecność tych osób nikomu w Platformie nie przeszkadzała. A może to zdobycie przez ludzi lewicy 5 mandatów do Parlamentu Europejskiego zadziałało na „skrajnie prawicową” część PO jak płachta na byka i wystraszyło PSL oraz konserwatystów z opozycji, „że na ich plecach” Lewica odradza się skutecznie i odnosi sukcesy? Czy to tylko retoryczny strach, czy może obawa przed utratą mandatów Sejmie?

 A może dlatego, że polska Lewica mówi o świeckim państwie, dbaniu o prawa kobiet, dostosowaniu prawa do aborcji do  poziomu europejskiego, uznawaniu związków partnerskich, wyższych pensjach,  8-godzinnym czasie pracy i trosce o prawa pracowników, skutecznych związkach zawodowych, bezpłatnej i szybkiej służbie zdrowia, progresywnych podatkach i dbałości o ekologiczne otoczenie  są celami, których boi się polska Prawica,  Platforma i PSL ? To cele na miarę XXI wieku i istotne dla każdego myślącego i wrażliwego europejczyka, Polaka.

Te właśnie argumenty są fundamentem, na których Koalicja Lewicowa powinna zbudować swoja nową pozycję w Polskim Sejmie. I to właśnie ona ma być siłą, „która nie kłania się ani biskupom, ani wielkiemu biznesowi.  Po czterech latach rządów konserwatywnej prawicy Polacy potrzebują lewicy na europejską miarę. A taką proponują trzej "lewicowi tenorzy": Włodzimierz Czarzasty, Adrian Zandberg i Robert Biedroń”.

I nie potrzeba tu wielkiej filozofii czy wyborczego zadęcia, jakie przed laty oferował Ruch Palikota – w gruncie rzeczy rozkładający lewicę „na łopatki” albo - obecna gwiazda „piswizji” - Magdalena Ogórek. Potrzeba kontaktu z ludźmi, rozumienia ich problemów, a przede wszystkim uczciwego, powtarzam - solidnego i sprawiedliwego przedstawiania i oceniania rzeczywistości w połączeniu z realizację celów lewicy – da pozytywny efekt. Troska o ludzi pracy najemnej, bowiem tych w Polsce jest najwięcej, i to o ich interesy należy zadbać z właściwą Lewicy wrażliwością. Wówczas nie straszna będzie nam prawica. I o tym trzeba pamiętać nie tylko w kampanii wyborczej, ale zawsze.

Tak więc solidną, uczciwą i sprawiedliwą – lewą marsz ! Prawą lewą marsz!

Trybuna nr 144-145/2019  22.07.2019