"To może doprowadzić nas do wojny. Ale jeśli chcą, aby Kosowo było etnicznie czyste (wolne) od Serbów, to niech żartują. Kosowskich Serbów nie będzie, jeśli brat zostanie wydany Serbii." W ten sposób kilka dni temu w programie kosowskiej telewizji zagroził Daut Haradinaj, brat Ramusha Haradinaja, lidera partii Sojusz dla Przyszłości Kosowa (AAK) i byłego premiera tego kraju. Następnego dnia wycofał się z tych słów, twierdząc, że "zostały one wyjęte z kontekstu i źle zinterpretowane", ale jego oświadczenie wywołało olbrzymie zaniepokojenie nie tylko w samym Kosowie i w Serbii, ale i na całym świecie.

4 stycznia br., 49 - letni Ramush Haradinaj został zatrzymany na lotnisku Bazylea-Miluza-Fryburg  przez francuską straż graniczną na podstawie międzynarodowego nakazu aresztowania wydanego przez Serbię jeszcze w 2004 r. w sprawie o zbrodnie wojenne. Początkowo były premier Kosowa został tymczasowo aresztowany, a od dwóch miesięcy przebywa w areszcie domowym. W Kosowie zawrzało i sytuacja stała się napięta, pomimo że Haradinaj wezwał swoich zwolenników, aby zachowali spokój, ponieważ jest przekonany, że „sprawiedliwość jest całkowicie po jego stronie”. Francuski sąd apelacyjny w Colmar już kilkakrotnie przekładał wydanie decyzji w sprawie ekstradycji Haradinaja do Serbii. Według ostatnich informacji, orzeczenie ma zostać ogłoszone 27 kwietnia.

 

Ludobójstwo, gwałty, bestialskie mordy i okrucieństwa

Serbscy prokuratorzy oskarżają Ramusha Haradinaja o zbrodnie wojenne, w tym ludobójstwo i terroryzm, morderstwa osób cywilnych i policjantów, gwałty i czyny seksualne, torturowanie jeńców wojennych, bezprawne aresztowania i niszczenie mienia. Tę listę uzupełniają przestępstwa natury kryminalnej, to jest: handel heroiną, pranie pieniędzy, wymuszanie okupu, handel bronią, przemyt kradzionych samochodów, paliwa i papierosów.   Dowodem na popełnienie tych czynów są między innymi zeznania złożone 11 kwietnia 2004 roku w Czarnogórze przez jednego ze świadków, które były podstawą do skazania wcześniej innych oskarżonych. W dokumentach tych czytamy:

"Ramush Haradinaj dowódca Specjalnej Grupy UĆK (Armii Wyzwolenia Kosowa) kierował swoimi żołnierzami, którzy od 12 do 16 czerwca 1999 roku podczas wycofywania się sił serbskich z Gjakovej w Kosowie i wejścia tam sił pokojowych NATO wymordowali nie-albańskich cywilów.  12 czerwca 1999 roku około godz. 17 niedaleko fabryki włókienniczej „Emin Duraku” członkowie UCK, zatrzymali kolumnę weselną, w której była  14 - letnia Sofija Tafa oraz kilkunastu jej krewnych i znajomych. Wszyscy oni zostali zamknięci w tej fabryce, gdzie ich torturowano, cięto nożami, zmuszano do picia moczu i jedzenia odchodów zwierzęcych. Kilku z nich następnie zamordowano, strzałem w tył głowy. Po trzech godzinach przeniesiono pozostałych do piwnic pobliskiego hotelu "Pastrik" , w którym pozostawali przez cztery kolejne dni.

W nocy14 letnia Sofija została wielokrotnie zgwałcona a następnie zmuszono ją do torturowania swojego kuzyna poprzez przypalanie go papierosami i ogniem. W efekcie tego ofiara żywcem spłonęła. Inny z jej kuzynów został torturowany, bestialsko (opis nie nadaje się do publikacji ) zgwałcony a następnie zamordowany. W ciągu następnych dni zamęczono kilka kolejnych ofiar. Jednej z nich, pod groźba śmierci, kazano kroić nożem inną osobę, a potem kazano zjeść ludzkie ciało" .

Te drastyczne, wręcz sadystyczne i nieludzkie zachowania żołnierzy oddziału Haradinaja opisano w akcie oskarżenia na podstawie zeznań złożonych przez część z ofiar, które zdołały uciec oprawcom. Przeżyła również Sofija Tafa. Wielu z oprawców zostało  skazanych przez serbskie sądy. Jednak Ramush Haradinaj jak dotąd nie poniósł kary za swoje działania.

Według serbskich źródeł oddział Haradinaja był jednym z trzech najpotężniejszych na terenie Kosowa. Jego główna kwatera znajdowała się w miejscowości Glodjane, w której od 1991 roku Ramush i jego brat Daut organizowali oddziały i gromadzili broń. W swojej książce "Opowieści o wojnie i wolności" Ramush Haradinaj przyznaje, że w czasie walk w Kosowie jego oddziały "codziennie napadały na serbskie siły i zabijały policjantów".

19 świadków nie żyje = uniewinniony w Hadze

Po zakończeniu wojny z Serbami, Haradinaj został zastępcą dowódcy Korpusu Bezpieczeństwa Kosowa, w który zostały przekształcone oddziały UĆK. W 2000 roku założył ugrupowanie polityczne Sojusz dla Przyszłości Kosowa (AAK). W 2004 roku Haradinaj stanął na czele kosowskiego rządu. Pełnił funkcję premiera przez 100 dni, do momentu, gdy na początku 2005 roku do Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii (ICTY) w Hadze wpłynął przeciwko niemu akt oskarżenia o popełnienie zbrodni wojennych w czasie walk w Kosowie pod koniec lat 90 - tych. Haradinaj podał się wtedy do dymisji i stanął przed haskim sądem.  5 marca 2007 r. rozpoczął się proces, w którym Haradinaj był oskarżony o zabójstwo 40 osób we wrześniu 1998 r. w rejonie Glodjane. Ciała pomordowanych odnaleziono później w masowych grobach w pobliżu jeziora Radonjić.

Akt oskarżenia przeciwko Ramushowi Haradinajowi oraz innemu z dowódców UĆK - Idrizowi Baljajowi i zastępcy dowódcy sztabu operacyjnego UĆK - Lahiemu Brahimajowi zarzucał łącznie popełnienie 37 przestępstw. Ramush Haradinaj był wówczas dowódcą UĆK w rejonie Dečanu, Idriz Baljaj dowodził elitarną jednostką albańskiej partyzantki "Czarne Orły", a trzeci z oskarżonych Lahi Brahimaj kierował obozem koncentracyjnym w Jablanicy, w którym więziono Serbów, Romów i Albańczyków. Trzem komendantom UĆK zarzucano kierowanie prześladowaniami i zbrodniami na tle politycznym, rasowym i religijnym popełnianymi na kosowskich Serbach, Romach oraz przedstawicielach innych grup etnicznych zamieszkałych na terytorium Kosowa. Zarzuty dotyczyły porwań, zabójstw, tortur, czystek etnicznych, wyganiania z domów, zastraszania, niszczenia mienia i okrutnego traktowania Serbów, Romów jak i Albańczyków nie akceptujących polityki Armii Wyzwolenia Kosowa. Prokurator haskiego trybunału żądał dla Haradinaja i dwóch jego podwładnych co najmniej 20 lat więzienia.

W czasie trwania tego procesu 19 świadków oskarżenia straciło życie w niejasnych okolicznościach, mimo że większość z nich była objęta programem ochrony świadków. Międzynarodowe media donosiły, że świadkowie ponosili przypadkową śmierć ( zawał serca, wypadki samochodowe) oraz w profesjonalnie zorganizowanych zamachach. Inni odmówili składania zeznań lub wycofali się z twierdzeń obciążających oskarżonych.

W rezultacie 3 kwietnia 2008 roku Międzynarodowy Trybunał Karny dla Byłej Jugosławii, pod kierownictwem sędziego Alfonsa Ori, uniewinnił Ramusha Haradinaja i Idriza Baljaja od zarzutów popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości w czasie wojny z Serbią w 1998 r. Lahi Brahimaj został uznany winnym popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości i złamania konwencji o prowadzeniu wojny, za co skazano go na 6 lat więzienia.

W wyniku apelacji wniesionej przez prokuratora Trybunał wznowił proces 21 lipca 2010, a Haradinaja ponownie aresztowano i przewieziono do Hagi.

29 listopada 2012 r. Haradinaj został po raz kolejny uniewinniony z powodu braku dowodów na popełnienie zarzucanych mu przestępstw. Była haska prokurator, Włoszka Carla del Ponte, napisała potem w autobiografii, że Haradinaj oraz inni dowódcy UĆK są odpowiedzialni również za handel ludzkimi organami podczas wojny, czego jednak nie zdołano im udowodnić. Władze Serbii - pomimo wyroku uniewinniającego - wciąż podtrzymują zarzuty wobec Ramusha Haradinaja.

Ostateczne uniewinnienie Haradinaja i jego powrót do Prisztiny wywołał olbrzymie demonstracje kosowskich Albańczyków solidaryzujących się z wyrokiem i wyrażających uznanie dla UĆK, jako armii, która prowadziła wojnę z okupantem i działała zgodnie z prawem. Serbowie natomiast wyrazili olbrzymie oburzenie, zwłaszcza, że kilkanaście dni wzceśniej,16 listopada 2012 r. Trybunał w Hadze ostatecznie uniewinnił dwóch chorwackich generałów - Ante Gotowinę i Mladena Markaca skazanych w pierwszej instancji na 24 i 18 lat więzienia za zbrodnie wojenne i ludobójstwa popełnione na Serbach.

Francuski sąd pod presją. Uwolnienie i wznawiamy negocjacje

Haradinaj w Kosowie uważany jest za bohatera narodowego. Sam zresztą kreuje się na legendarnego macho, jakim jest filmowy "Rambo", i m.in. dlatego w kosowskiej partyzantce używał właśnie tego pseudonimu. Lubi fotografować się w siłowni, z karabinem, w otoczeniu kolegów z byłej UĆK. Jest muzułmaninem, choć jak sam twierdzi " od pokoleń moja rodzina byli katolikami. Nie wiem, dlaczego jestem muzułmaninem". Dwukrotnie żonaty - raz z Finką, z którą ma syna, a obecnie z Anitą, dziennikarką Kosowskiego Radia i Telewizji ( RTK), z którą ma dwóch chłopców i dziewczynkę. Ma pięciu braci, dwóch z nich zginęło podczas wojny, a trzeci został zamordowany w rozgrywkach pomiędzy klanami kosowsko -albańskimi. Daut Haradinaj, brat, obecnie poseł, odsiedział pięć lat w więzieniu za porwanie i morderstwo czterech kosowskich Albańczyków. Najmłodszy brat - Frashër - pracuje w jednostce samorządu terytorialnego Kosowa.

I zdawać by się mogło, że po ostatecznym uniewinnieniu w Hadze kłopoty ex-premiera Kosowa powinny się już skończyć, ale demony przeszłości ciągle wracają... Podczas podróży, w czerwcu 2015 roku na lotnisku w Lublanie, Ramush Haradinaj został zatrzymany i przebywał w areszcie przez dwa dni. Aresztowanie nastąpiło na podstawie serbskiego nakazu aresztowania, respektowanego przez władze Słowenii, które jednak  po interwencji ambasady kosowskiej umożliwiły dalszą podróż byłemu premierowi.

4 stycznia br., gdy francuskie władze zatrzymały Ramusha Haradinaja na lotnisku, znowu przypomniano "wojenne zasługi" dowódcy UĆK. Serbia przesłała do sądu we francuskim Colmar dowody zbrodniczej działalności Haradinaja zebrane dotychczas przez prokuraturę, w tym kolejne zeznania świadków. W sumie Haradinajowi zarzuca się udział w zamordowaniu 60 osób i współudział w pozbawieniu życia około 300 Serbów, Romów i Albańczyków, którzy byli posądzani o szpiegostwo, kolaborację z armią serbską i współpracę z wrogami Kosowa. Ten proceder - według serbskich oskarżycieli - był zorganizowaną akcją służącą eksterminacji wszystkich tych, którzy byli przeciwni polityce Armii Wyzwolenia Kosowa. Do tej listy dołączone są te same oskarżenia, które sformułowano przed laty, a więc zbrodnie wojenne ludobójstwa i przestępstwa kryminalne.

Haradinaj broni się przed oskarżeniami, twierdząc, że już dwukrotnie został uniewinniony w Hadze i że „jest zakładnikiem politycznym". Po jego stronie stają władze Kosowa, które grożą zerwaniem wspieranych przez Unię Europejską rozmów z Belgradem i uzależniają dalszą pracę parlamentu kosowskiego od werdyktu francuskiego sądu. W oczekiwaniu na rozstrzygnięcie wstrzymano prace w parlamencie nad ustaleniem i wytyczeniem granicy z Czarnogórą, z którą Kosowo ma jak dotychczas jedynie granicę demarkacyjną. Na głównej ulicy w Prisztinie wisi olbrzymi portret Haradinaja na znak solidarności z uwięzionym bezprawnie bohaterem, a kosowscy politycy prześcigają się w bronieniu swojego ex-premiera.

Z kolei Serbia codziennie poprzez media przytacza coraz bardziej wymowne i drastyczne opisy zbrodni, jakich mieli dopuścić się bojownicy UĆK dowodzeni przez Haradinaja i domaga się jak najszybszego wydania im byłego dowódcy w celu osądzenia go przed serbskim sądem.

Unia Europejska, USA oraz inne kraje bałkańskie są zainteresowane pokojowym rozwiązaniem tego problemu, bowiem mają świadomość jak niewiele potrzeba, aby "bałkański kocioł" znowu wybuchł. A na tym nikomu nie zależy.

Choć niektórzy obserwatorzy międzynarodowi posądzają Francję o sympatie pro - serbskie i temu przypisują zatrzymanie Haradinaja, to jednak decyzja o ekstradycji bądź uwolnieniu byłego dowódcy UĆK zapadnie 27 kwietnia br., o ile niezależny francuski sąd znowu nie odroczy wydania wyroku z powodu konieczności dalszych ustaleń w sprawie.

 

"Trybuna" 85-89/2017