Kosowo ma armię wbrew NATO, ONZ, UE i Serbii
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami Parlament Republiki Kosowa w piątek, 14 bm., przyjął ustawy w sprawie sił bezpieczeństwa KSF ( alb. Forca e Sigurisë së Kosovës FSK, Kosovo Security Force ), nadając dotychczas istniejącym lekko uzbrojonym oddziałom porządkowym atrybuty armii. Zostały one uchwalone bez udziału posłów popieranej przez Belgrad „Srpskiej Listy”, którzy zbojkotowali sesję, nie biorąc w niej udziału.
Armia legalna czy nie ?
Uchwalając ustawy o zmianie uprawnień KSF, parlament zlekceważył obowiązujące przepisy konstytucyjne – twierdzą niektórzy kosowscy prawnicy - które wymagały uzyskania dwóch trzecich głosów ze 120, w tym dwóch trzecich od 20 parlamentarzystów pochodzących z mniejszości narodowych, nie-Albańczyków. Na podstawie tych przepisów Serbowie, mający 10 miejsc przeznaczonych dla mniejszości narodowych, dotychczas skutecznie blokowali takie inicjatywy ustawodawcze.
Parlamentarzyści z „Srpskiej Listy” zapowiedzieli zaskarżenie tych ustaw do Trybunału Konstytucyjnego Kosowa.
Kadri Veseli, przewodniczący kosowskiego parlamentu, zaraz po glosowaniach oświadczył, że „ Od tego momentu oficjalnie mamy armię Kosowa" . Obecny podczas sesji prezydent Kosowa Hashim Thaci wyraził zadowolenie i następnie w mundurze wziął udział w wojskowym capstrzyku. Albańscy mieszkańcy Kosowa byli zachwyceni powołaniem regularnej armii twierdząc, że „teraz możemy powiedzieć, że jesteśmy państwem, bo nie ma państwa bez armii" .
Innego zdania są Serbowie zamieszkujący Kosowo, którzy obawiają się, że głównym celem tego ruchu jest przeprowadzenie czystki etnicznej w zdominowanej przez nich północnej części kraju. W ramach protestu w Mitrowicy i okolicznych miejscowościach masowo wywieszono serbskie flagi. Z kolei Prisztina i inne kosowskie miasta zostały udekorowane amerykańskimi flagami na znak wdzięczności dla Stanów Zjednoczonych, popierających nie tylko niepodległość Kosowa, ale również utworzenie przez nie armii.
Serbski prezydent Aleksandar Vućić powiedział na konferencji prasowej w piątek wieczorem, że Armia Kosowa jest nielegalna. Według niego takie posunięcie zagraża pokojowi i bezpieczeństwu. Dodał również, że „dziś stało się jasne, że USA, Wielka Brytania i Niemcy, jeśli chodzi o armię Kosowa, stoją za kosowskimi Albańczykami. Nie jesteśmy tym zaskoczeni" .
Możliwa destabilizacja Bałkanów?
W telewizyjnym przemówieniu do Serbów, Vućić stwierdził, że powołanie armii jest sprzeczne zarówno z prawem międzynarodowym (rezolucją 1244 Rady Bezpieczeństwa ONZ, która nie dopuszcza istnienia armii w tym kraju) jak i konstytucją Kosowa”. W związku z tym Serbia żąda natychmiastowego zwołania nadzwyczajnej sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Vućić ogłosił, że Belgrad nie będzie brał udziału w dialogu z Prisztiną, dopóki nie wycofa się ona z wszystkich swoich wcześniejszych decyzji, w tym o nałożeniu 100 procentowych ceł na towary z Serbii.
Międzynarodowi obserwatorzy podkreślają, że dialog pomiędzy Prisztiną a Belgradem – zapoczątkowany w 2011 roku – ustał, gdy we wrześniu około stu członków sił specjalnych ROSU (Regionalna Jednostka Wsparcia Operacyjnego, odpowiednik amerykańskiego SWAT) zajęło serbską elektrownię wodną w Gazivodzie. Potem Serbia lobbowała skutecznie przeciwko członkostwu Kosowa w Interpolu, na co Kosowo odpowiedziało retorsyjnym obłożeniem serbskich i bośniackich towarów 100 procentowym cłem.
Wszystko to dzieje się w dziewięć dni po oświadczeniu premier Serbii Any Brnabić, która ostrzegła, że powołanie armii w Kosowie może spowodować „interwencję militarną Belgradu”. Później stanowisko to nieco złagodzono, wyjaśniając, że Serbia stanowczo sprzeciwia się temu posunięciu, ale jednocześnie ostrzega, że może to zdestabilizować sytuację na Bałkanach. Jest to odczytywane i rozumiane jednoznacznie jako przeszkoda w normalizacji serbsko-kosowskich relacji. Zapewnienia ze strony przedstawicieli rządu Kosowa, że armia ta ma być jedynie siłami pokojowymi, które nigdy nie zostaną skierowane przeciwko jakiemukolwiek narodowi na niewiele się zdają. Zwłaszcza, że wypowiada je premier Kosowa, Ramush Haradinaj, przeciwko któremu w Serbii wydano nakaz aresztowania pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennych. Wobec tych faktów prezydent Vućić zapowiedział, że będzie kontrolował serbskie wojska stacjonujące wzdłuż granicy z Kosowem w ciągu najbliższych trzech dni.
Analitycy z Bałkanów twierdzą, że jakiekolwiek działania armii Serbii liczącej 28 000 żołnierzy przeciwko Kosowu są wysoce nieprawdopodobne, biorąc pod uwagę aspiracje Belgradu do członkostwa w UE. Kosowo utworzy ministerstwo obrony, a przyszła armia ma składać się z 5 000 zawodowych żołnierzy i 3000 rezerwistów. Przedstawiciele rządu w Prisztinie zapewniają, że proces tworzenia armii potrwa co najmniej 10 lat. Dowodzona przez NATO międzynarodowa, wojskowa misja pokojowa KFOR – odpowiedzialna za utrzymanie bezpieczeństwa i spokoju - w Kosowie liczy około 4000 żołnierzy.
Kto za, kto przeciw?
Proces przekształcenia sił bezpieczeństwa w Kosowie w regularną armię był i jest wspierany przez USA. Ambasador Philip S. Kosnett w Prisztinie powiedział, że naturalnym rozwiązaniem dla Kosowa, jako suwerennego, niezależnego państwa jest posiadanie zdolności do obrony. "Pamiętajmy, że bezpieczeństwo kraju zależy od jakości jego relacji z NATO - i pokojowych, obopólnie korzystnych stosunków z sąsiadami - tak samo jak od siły i profesjonalizmu sił zbrojnych" - napisał w piątek na Twitterze.
Włoska agencja prasowa ANSA, powołując się na własne źródła, podaje, że decyzja parlamentu kosowskiego została poparta przez Stany Zjednoczone, Wielka Brytanię i Niemcy. Jednak fakt ten może opóźnić akcesję zarówno Kosowa jak i Serbii do UE.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji wezwało Misję ONZ w Kosowie do podjęcia prób demilitaryzacji i likwidacji wszelkich formacji zbrojnych. Utworzenie w Prisztinie pełnoprawnej armii stanowi rażące naruszenie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ten krok ma na celu poważne zaostrzenie sytuacji na Bałkanach - informuje rosyjska agencja TASS.
Sekretarz Generalny NATO, Jens Stoltenberg wyraził ubolewanie z powodu powołania armii przez władze Kosowa. "Choć przemiana sił bezpieczeństwa w Kosowie jest z zasady kwestią, o której decyduje Kosowo, jasno stwierdziliśmy, że posunięcie to nastąpiło w niewłaściwym momencie" – napisał sekretarz NATO w pisemnym oświadczeniu. Wezwał wszystkie strony do zadbania o to, aby decyzja parlamentu kosowskiego "nie zwiększała napięć w regionie". Stoltenberg podkreślił, że Rada Północnoatlantycka w ramach swojego międzynarodowego mandatu będzie musiała ponownie zbadać stopień zaangażowania paktu w KSF. Zapewnił przy tym, że KFOR dalej będzie gwarantował bezpieczeństwo Kosowa, a stanowisko władz amerykańskich „poważnie zastanawia” .
Unia Europejska ostrzegła również Kosowo, by wywiązywało się ze swoich zobowiązań wynikających z pierwszego porozumienia zawartego w Brukseli w kwietniu 2013 r. dotyczących uzgodnień w zakresie bezpieczeństwa. Podobnie jak NATO, Unia Europejska nadal podziela pogląd, że „mandat KSF powinien zostać zmieniony jedynie poprzez wspólny i stopniowy proces ustaleń zgodnych z konstytucją Kosowa" - czytamy w piątkowym w oświadczeniu UE.
Specjalny przedstawiciel Sekretarza Generalnego ONZ i szef UNMIK (Misja Tymczasowej Administracji Organizacji Narodów Zjednoczonych w Kosowie ), Zahir Tanin odniósł się w piątek do rezolucji 1244 RB ONZ, która powierzyła społeczności międzynarodowej za pośrednictwem pokojowych sił KFOR odpowiedzialność za bezpieczeństwo w Kosowie. Powiedział on, że ONZ "zachęca wszystkie strony do powstrzymania się od działań, które mogłyby zaostrzyć napięcia a wszystkie problemy należy rozwiązywać poprzez dialog polityczny".
Sekretarz generalny ONZ, Portugalczyk Antonio Guterres wyraził również zaniepokojenie powołaniem armii przez władze najmłodszej republiki w Europie.
I tak oto w 20 lat po powstaniu kosowskich Albańczyków przeciwko Serbom i dekadzie od uzyskania niepodległości, inicjatywa Kosowa, została uznana za "historyczne wydarzenie", które albo wzmocni suwerenność tego młodego, malutkiego kraju, albo rozsadzi wciąż bardzo gorący bałkański kocioł.