Dziś przeczytałem, że zółwiom z Galapagos grozi wymarcie. Jedynym ratunkiem dla nich ma być prokreacja, ale jak podaje PAP - gady te nie są nią zainteresowane. Nie pomógł też pomysł zatrudnienia muzyka z Francji, który zagranymi na żywo "Ballade pour Adeline" oraz "Rydwanami ognia" nie wzbudził podniety u zwierząt. Dopiero marchewki wyrwały gady z apatii. Ale i to nie przyniosło oczekiwanych efektów, bowiem zółwie zżarły warzywka i.... z seksu nici. Brak bodźców do uprawiania technologii rozmnażania jest ostatnimi czasy symptomatyczny. Widać to nie tylko z perspektywy Galapagos, ale patrząc choćby na nasz Sejm, również można odnieść takie wrażenie.

Ustawa znana pod nazwą  in vitro nie doczekała się realizacji. Różne powody legły u podstaw tej decyzji, ale dość powiedzieć, że żaden muzyk, ba, orkiestra cała, nie byłaby w stanie pobudzić naszych posłów do aktywności w tej materii i jest jak jest , czyli bez zmian.  Legalizacja związków partnerskich to kolejny przejaw impotencji naszego parlamentu. Nie ma ducha prokreacji, takiej czy innej, wśród większości sejmowej. Choć jak usłyszałem kiedyś na ulicy - to "posłowie polscy wszystko  p....", czyli  aby nie używać słów wulgarnych napiszę, że  pieprzą, co nie jest jednoznaczne z prokreacją, a raczej wiąże się w tym znaczeniu z przesadzaniem. Pieprz służy raczej jako dodatek do potraw, a w seksie  też ma swoje znaczenie pod warunkiem, że partnerzy nadają na tej samej fali, czyli chcą okrasić swój związek odrobiną, szczyptą czegoś tajemniczego, nadzwyczajnego wówczas  ta przyprawa nabiera szczególnego charakteru i działa niczym afrodyzjak.alt

Najczęściej o pieprzu i pieprzeniu mówimy, gdy mamy same negatywy na myśli. A tak ostatnimi czasy wielu Polaków określa różne swoje sfery aktywności. „Pieprzenie czegoś” jest na porządku dziennym, a jest to właśnie przykład bezproduktywnego działania. A wszystkim zależy na efektywnym działaniu. Na tworzeniu czegoś nowego, najlepiej wartości dodanej - jak mówią ekonomiści. I z tym, jak z żółwiami na Galapagos, jest problem. Brak efektów oznacza stagnację, brak rozwoju, a nawet cofanie się. Tak dzieje się w wielu dziedzinach naszego życia. Począwszy od służby zdrowia, w której kolejki do lekarza przypominają kilkuset metrowe ogonki do sklepu mięsnego. Nawet gorzej, bowiem aby trafić do specjalisty lekarza czekać trzeba kilka miesięcy. Podobnie jest z zabiegami operacyjnymi. A wszystko to dzieje się za nasze pieniądze gromadzone w ZUS i KRUS. Reforma służby zdrowia nic nie zmieniła, tylko utrwaliła istniejący stan rzeczy. I nic poza tym.

Podobnie jest w gospodarce. Przedsiębiorcy z uwagi na panujący kryzys  zmniejszają produkcję i ograniczają zatrudnienie.  Podatki zamiast maleć - rosną. Pokłosiem tego jest wzrost cen i ubożenie społeczeństwa. Ludzie zamiast być szczęśliwymi i korzystać z życia, coraz bardziej złorzeczą i "pieprzą wszystko". Znak czasu, czy moda na produkty pieprzopochodne?

Zastanawiam się, dlaczego tak się dzieje. Gdzie tkwi błąd? Mój kolega z podwórka, dziś na własne życzenie lubelski kloszrad, twierdzi, że  tak, jak o niego nie troszczy się nikt, tak też dzieje się ze społeczeństwem. Jest ono pozostawione samo sobie. "Władza ma nas w nosie  i troszczy się tylko o swoje interesy" mówi i nie chodzi konsekwentnie na wybory, bo on to "pieprzy". Hm, można i tak, ale czy to jest metoda na życie? Większość ludzi uczestniczy w wyborach, pracuje, płaci podatki czyli pomnaża majątek narodowy, tylko dlaczego są niezadowoleni?  Z sondaży wynika, że koalicja PO-PSL ma coraz mniejsze społeczne poparcie. Społeczeństwo nie akceptuje tego, co proponuje ekipa rządząca. Ci, którzy uzyskali mandat społeczny do sprawowania władzy, do rządzenia, tracą poparcie, a ci, którzy go udzielili, nie akceptują  poczynań władzy.

19 lutego mija kolejna rocznica urodzin wielkiego Polaka - Mikołaja Kopernika. Stworzył on rewolucyjną wówczas heliocentryczną teorię świata, która obowiązuje do dziś. Słońce jest centrum wszechświata, a reszta planet je obiega. I przekładając to na język polityki może warto zastosować ten sam schemat. Społeczeństwo jest właśnie słońcem, któremu podporządkowane winny być wszystkie działania. Może to będzie bardziej efektywne i przyniesie pożądane efekty. Może w końcu sfery władzy zaczną krążyć wokół zwykłych ludzi? Może nie będzie potrzebna marchewka a pieprzenie przyniesie spodziewany efekt. Czyli smaczną potrawę.